Dziś wyruszamy na wycieczkę pocztówkowo-zdjęciową do Drezna w Saksonii. Zupełnie realnie byłam na takowej wyprawie (hmm.. jednodniowej) we wrześniu ubiegłego roku. Właściwie trafiłam na wyjazd zupełnie przypadkiem. Osobie, która miała jechać wypadło coś innego. Przyznam się, że przed wyjazdem nie miałam zielonego pojęcie o Dreźnie, poza tym, że jest sobie gdzieś we wschodnich Niemczech. Więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie pamiętałam nawet, że Drezno jest (a właściwie było) na liście UNESCO. Ale pomyślałam, że zobaczyć nie zaszkodzi :)
Jakież było moje zdziwienie kiedy moim oczom ukazało się przepiękne miasto, podobno nazywane barokową Florencją.
Najważniejszym punktem wycieczki była wizyta w pałacu Zwinger, który obecnie mieści przede wszystkim tzw. Galerię Starych Mistrzów. Pierwotny projekt pałacu zamówiony przez Augusta II Mocnego (tego, który był też polskim królem) opierał się na oranżerii w Wersalu, ale w trakcie budowy rozrósł się w fantastyczny zespół pałacowy. Budowę zakończono w 1719 roku.
Główną część pałacu zajmuje Galeria Starych Mistrzów (Gemäldegalerie Alte Meister), która jest jedną z największych kolekcji malarstwa europejskiego na świecie. Niekończące się sale galerii, których ściany są pokolorowane w zależności od kraju, z którego pochodzą obrazy, zawierają dzieła praktycznie wszystkich najbardziej znanych europejskich malarzy. To jakby otworzyć podręcznik do historii sztuki i po kolei przewracać strony. Rubens, Rembrandt, Velasquez, Canaletto, Tycjan, El Greco, Botticelli i wielu wielu innych. Nawet ja, choć nie mam w zwyczaju kontemplować przesadnie długo każdego obrazu, mogłabym tam spędzić długie tygodnie. Za najsłynniejszy i najcenniejszy obraz w galerii obecnie (bo to się podobno zmienia w czasie) uznaje się obraz którego częścią są te słynne aniołki.
Po raz pierwszy dane mi było ujrzeć resztę tego dzieła w całej okazałości. Oryginał "Madonny Sykstyńskiej" Rafaela można podziwiać właśnie w Dreźnie. Mimo wzmożonej ochrony w sali z "Madonną" i pokrzykiwania na japońską wycieczkę i innych turystów pstrykających bez sensu zdjęcia obrazu z lampą błyskową podejrzewam, że oryginalne płótno jest bezpiecznie schowane w skarbcu, a fotki można pstrykać kopii. No dobra sama też uległam temu owczemu pędowi i oczywiście wyszło beznadziejne, więc kupiłam sobie reprodukcję na pocztówce.
Jednak obrazem, który zrobił na mnie największe wrażenie i przy którym spędziłam najwięcej czasu było dzieło Liotarda "Das Schokoladenmadchen" czyli dziewczyna z czekoladą. Pocztówka nie oddaje uroku oryginału, ale i tak ją mam.
Opuściłam Zwingera z niedosytem i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę. Póki co pozostaje mi wirtualna Galeria Starych Mistrzów w Second Life. Możecie do niego zjarzeć
TU.
Wybrałam się tez w rejs statkiem po Łabie, w czasie którego można zobaczyć nie tylko zabytki drezdeńskiej starówki:
Ale też winnice, dworki i pałacyki stanowiące kulturowy krajobraz Doliny Łaby. Niestety nie udało mi się ich zdobyć na pocztówkach, ale możecie zobaczyć moje zdjęcia.
a wiecie dlaczego Dolina Łaby i Drezno zostały skreślone z listy UNESCO?
O właśnie dlatego:
Innym ciekawym obiektem w Dreźnie jest Frauenkirche, czyli luterański Kościół Mariacki zbudowany w I połowie XVIII wieku. Kościół ten podobnie jak całe Drezno został zniszczony przez bombardowania w czasie II wojny światowej (13-14 lutego 1945). Można znaleźć pocztówki pokazujące Drezno dziś i w lutym 1945, ale nie udało mi się ich dorwać. Zabytkowe centrum miasta zostało niemalże zrównane z ziemią. W miejscu Frauenkirche zaś była sterta gruzu:
I bardzo podobnie wyglądało to miejsce przez wiele lat. Odbudowę zrealizowano dopiero w latach 1994-2005, a wzbudziła one liczne dyskusje, czy na pewno była potrzebna, Dziś Frauenkirche wygląda tak:
Mam pocztówkę, ale moje zdjęcie ładniejsze :D Ciemne fragmenty i pojedyncze czarne cegły to pozostałości po zburzonej budowli. Odzyskane elementy starano się umieścić na ich oryginalnych miejscach wykorzystując komputerową symulację (swoją drogą nie bardzo sobie wyobrażam jak to działa) i dlatego wygląda on trochę jakby był pomalowany w szachownicę. Ma to przypominać jego historię.
Żeby nie uderzać w nadmiernie patetyczne tony polecam przecudowną Frauenkirche kaffee serwowaną w małej kafejce naprzeciwko głównego wejścia. Udało mi się nawet złożyć zamówienie i zapłacić moim szkolnym niemieckim, z czego jestem bardzo dumna. (Proszę się nie śmiać, do szkoły chodziłam już dawno). Aaa.. i nauczyłam się nowego bardzo wdzięcznego słówka schlagsahne, które moim zdaniem fantastycznie oddaje istotę produktu, co ułatwia zapamiętanie. Dodałam do swojego niemieckiego słownika-niezbędnika zaraz obok alles besetzt? które usłyszałam kiedyś w toalecie na autostradzie :D
Pocztówek nie kupiłam zbyt dużo, bo jak mieliśmy wolne na zakupy to już się kramiki zamykały. Bardzo się cieszę, że udało mi się mimo ekspresowego tempa upolować kartkę upamiętniającą powódź stulecia w Dreźnie.
To oczywiście nie wszystkie atrakcje Drezna, nawet jeśli mam na myśli te, które sama widziałam w ciągu jednodniowego pobytu nie mówiąc o innych, o których nie mam pojęcia, ale myślę, że nasza wirtualna podróż dobiega końca. Tym co doczytali do tego miejsca gratuluję wytrwałości :p A resztę jedźcie sami zobaczyć....
I najlepiej weźcie mnie ze sobą :D
No a na pożegnanie z Dreznem - tarasy Bruhla i Akademia Sztuk Pięknych oraz kopuła Frauenkirche w świetle zachodzącego słońca...
Nie wiem czy zawsze tam tak pięknie o tej porze, ale mojemu cyfrakowi też się udało uchwycić piękne kolory: